Niezwykła historia siostry Anny

        Anna Nitsch (piszą ją Nitz, Nietch), na świecie Maryanna, rodem ze Śląska, z dość zamożnego domu; rodzice jej trzymali majątek dzierżawą. Czytaniem żywotów Świętych zapalona, zwłaszcza dziewic, które po męsku przebrane, w klasztorach lub eremach męskich zbawienia szukały, jak Śś. Eufrozyna, Maryna, Teodora, Pelagia, Eugenia i ona piękna Anastazya, co to unikając nagabań ces. Justyniana, po męsku przebrana, schroniła się na puszczę w Egipcie 1), umyśliła i ona pójść za ich przykładem. Rodzice tymczasem chcieli ją wydać za mąż, lecz ta inne myśli ukrywając, uprosiła u rodziców i narzeczonego, aby mogła wprzód udać się do Częstochowy, jakoby po błogosławieństwo do nowego stanu. Pozwolili jej na tę pielgrzymkę w towarzystwie sług domowych. Panna Nitsch w Częstochowie dłużej zabawiwszy, znalazła towarzyszkę równego usposobienia, jak się jej zdawało, a obie wzajemnie się umówiwszy, przybrały męskie ubiory i przed sługami tajemnie opuściły Częstochowę. W Radomsku zanocowały, gdzie towarzyszka jej, udająca pobożność, zabrała piękne jej ubranie i pieniądze, w które narzeczony hojnie ją opatrzył, zostawiwszy jej zaledwie kilka sztuk złota, ukradkiem uciekła. Nitsch nie straciła odwagi. Udała się do Gidel, blizko Radomska, prosząc aby ją tam oo. Dominikanie za braciszka przyjęli. Odmówiono jej, dlatego zapewne, że tu braciszków więcej nie potrzebowano; zalecono jednak mniemanemu aspirantowi, aby się do Sieradza udał. Tu podejścia się nie domyślając, oo. Dominikanie, potrzebując właśnie braciszka, złożyli radę i aspiranta przyjęto. Akta konwentu sieradzkiego: Liber consiliorum, str. 125, to zapisały: Junii die 18 anno 1785 convocavit AR. ac eximius Pater S. Theol. Mgr Prior Domus (Piotr Dyrowski) Patres ad consilium spectantes, in quo proposuit punctum unicum, utrum sit admittendus ad habitum conversorum iuvenis Josephus Werner; ad quod punctum responderunt affirmative. Quod consilium ARdi subscripserunt et approbationi ARdi ac eximii Patris Provincialis Magistri reliquerunt (następuje pięć podpisów). Dano mniemanemu braciszkowi imię Justyn. Miał on tu różne przygody, bo nosząc krzyż na procesyach lub pogrzebach, to się z nim przewrócił, to zawadził o co, to kogo potrącił, a raz i złamał. Przypisywano to nieuwadze jego i karano: ale aspirantka inaczej w sumieniu sądziła, bo we śnie nawet widziała ojców Dominikanów, którzy do niej mówili; a ty tu po co? Tem się jeszcze nie zraziła, lecz cierpiała wszystko, tając płeć swoją. W Sieradzu były studya zakonne: gdy więc klerycy po nauce w godzinach rekreacyi bawili się w kręgle lub mocowali, brat Justyn chodził zwykle do ogrodu, gdzie zajmował się pieleniem chwastów, co dla młodych towarzyszów jego było powodem naśmiewania się ze zbytniej jego skromności. Dziwili się też, że brat Justyn kąpać się z nimi nie chce, na które chodzili do rzeki Warty za miasto: nigdy z nimi nie poszedł, wymawiając się domowemi zajęciami, dlatego wcale się nie domyślali rzeczywistej przyczyny. Trudno też mu było przyzwyczaić się mówić w rodzaju męskim: lecz gdy mowa jego zatrącała zniemiecka, mieszając rodzaje wyrazów, jak to zwyczajne jest u niemców po polsku mówić zaczynających, więc i to podejrzenia budzić nie mogło. Młodzi naśmiewając się poprawiali ją: ty niemcze nie mów: ja była, lecz ja byłem; ale ona po swojemu mówiła, nie mogąc się prędko wzwyczaić, co jej też następnie bezkarnie uchodziło.

        W kilka jednak miesięcy nadszedł czas, kiedy tajemnica odkrytą została. Łatwiej jej było ukrywać się przed zakonnikami, pobożnemi uczuciami przejętymi, niż przed badawczym wzrokiem osób świeckich. Otóż, razu pewnego, bodaj z powodu odpustu (zapewne Różańca św.) 2), byli i świeccy goście na obiedzie w refektarzu, gdzie brat Justyn usługiwał do stołu. Jeden z tych panów, wpatrując się w mniemanego braciszka, rzekł dowcipkując: O mnichy! mnichy! dziewczynę sobie w habit przybrały i za braciszka w klasztorze trzymają. Na te słowa zmieszał się brat Justyn, rumieniec wystąpił na dziewicze lica i dalej usługiwać nie chciał. Na mowę tę obruszył się jednak poczciwy przeor 3) i rzekł z powagą: że podobne posądzenie już dwa razy miejsce miało w zakonie, a po zbadaniu przekonano się, że panowie ci się mylili. Szlachcic ten jednak twierdził stanowczo, że się nie myli i w zakład wieś swoją stawia; i przeor zakład przyjmuje, stawiając także coś znacznego. Po obiedzie więc przeor polecił magistrowi nowicyuszów, aby wybadał Justyna, gdyż tu idzie o sławę klasztoru. Ten zawołał Justyna do celi i na osobności mówił do niego: .Słyszałeś co dziś w refektarzu mówiono, przyznaj się otwarcie czem jesteś. Za odpowiedź ujrzał na twarzy owego Justyna mocny rumieniec i jak ten na bok odbiegł. Tym twierdzącym znakiem, że ów mniemany braciszek jest rzeczywiście niewiastą, na podobny wynik wcale nieprzygotowany poczciwy magister 4), tak się przeląkł, że omdlał. Ocucony, gdy przyszedł do siebie, rzekł: idź do celi i zamknij się, póki po ciebie nie przysylę. Następnie co zaszło, oznajmił przeorowi, a naradziwszy się z nim, tejże nocy cichaczem wywieziono ją do Piotrkowa, do matki kanonika proboszcza piotrkowskiego, gdzie w odzież płci swej przybraną została i Dominikankom oddana. Kanonik sam ją tam doprowadził i posag uiścił; tu profesyę wykonała, licząc lat 20 wieku, w. r. 1786 d. 19 marca, razem z siostrą Augustyną Gosławską. W aktach zaś klasztoru sieradzkiego, w napisie, który wyżej przytoczyłem o przyjęciu Józefa Werner, nad tem nazwiskiem o. Dyrowski przeor własnoręcznie dopisał : foemina fuit 5): więc jest to fakt autentyczny, nie legenda.

       Kiedy panna Nitz przybyła do klasztoru piotrkowskiego było jeszcze zakonnic 18: ale wkrótce fundusze rząd pruski zabrał i nowicyat zamknął. Czasy niespokojne nastały, lat 18 do klasztoru nowych kandydatek nie przyjmowano. Panna Nitz otrzymała w klasztorze imię Anny, przy wielkiej świątobliwości była bardzo czynną, co miało wysokie znaczenie w czasie, gdy córaz więcej ubywało zakonnic, a nowe ich nie mogły zastąpić. Bieda zakradła się do klasztoru wśród nieszczęść i klęsk kraju. Refektarz zajęty był podobno przez wojskowych pruskich, a siostra Anna mówiąc po niemiecku, wpłynęła, że się łagodniej i spokojniej zachowywali niż gdzieindziej

 

1) O tych dziewicach pisze ś. Hieronim w swych listach, Epistolae.

2) Nytcz pod nazwiskiem Józefa Wernera wstąpiła do klasztoru sieradzkiego d. 18 czerwca 1785 r. Na jej miejsce na braciszka przyjęto tam 8 listop. t. r. 1785, Franciszka Sieradzkiego.

3) O. Dyrowski, kapłan świętobliwy i uczony, wydał oddzielnie kilka kazań i broszurę z żywotem ś. Iwona.

4) Był nim o. Alojzy Grajewski tamże w klasztorze profesor filozofii, obrany na ten urząd d. 20 paźdz. 1783 r.

5) Księga ta jest w archiwum kapituły włocł. [łac. "była kobietą" przyp. dawnypiotrków]

 


Fragment książki: "Klasztor Panien Dominikanek w Piotrkowie. Z kroniki klasztormej opisał ks. Stanisław Chowyński", Włocławek 1914r.
(Zachowana oryginalna pisownia)