16/55

16

 16.jpg

Nr 16. Ul. Cmentarna. Cztery rzędy potężnych kasztanów i pełno zagnieżdżonego w nich ptactwa. Widok na ul. Wojska Polskiego. Po prawej stronie na początku ulicy Cmentarnej był onegdaj kiosk spożywczy. Przez krótki okres był też jeszcze "składany" punkt z lemoniadą chyba po 20 groszy (co za smak). Oranżada była droższa. Woda sodowa była najtańsza - ale szły bańki nosem.
Po prawej w kamienicy onegdaj było pogotowie ratunkowe [W.P. nr 45]. Mieściło się na parterze po prawej stronie. Po lewej coś w formie szpitalika pierwszej pomocy. Karetki stały wzdłuż krawężnika. Na wprost ul. Cmentarnej otwarte drzwi to wejście do Sióstr Zytanek [W.P. nr 36]. Były właścicielkami całego budynku. Obok po lewej było wejście do MAGLA i sklepiku spożywczego którym zarządzały. Można było kupować na miejscu miarkowaną porcję barszczu z małej beczułeczki szklanej, która stała na ladzie i wlewana do szklanek - ach ten smak do tej pory mam na języku. Można też było kupować we własne naczynia. Bardzo dużo było chętnych, którzy leczyli kaca lub co chcieli się po prostu napić. Były też do kupna podręczne produkty kuchenne oprócz mięsnych.
Następny (po lewej) był sklep mięsny Świądra [W.P. nr 34]. Na początku lat 50-tych cały był wyłożony białymi płytkami i lustrami. Parterowa masarnia była w podwórku z wjazdem z ul. Toruńskiej. Do sklepu było bezpośrednie wejście. Kiełbasa toż to poezja. Pamiętam smak pasztetówki, kaszanki które leżały na półmiskach w tłuszczu. Szynkę wolałem od Wojciechowskiego idąc w prawą stronę od Cmentarnej. Po drodze mijałem za pogotowiem bazę samochodową. Bardzo duży plac [W.P. nr 47]. Przez pewien czas bywał tu cyrk. W następnym małym domku był jakiś mały sklepik [W.P. nr 51]. często zmieniający asortyment. Dalej był kiosk spożywczy z artykułami na śniadanie [W.P. nr 55]. Był krótko otwarty. Po przejściu około 150 m od Cmentarnej w parterowym domku był sklep mięsny Wojciechowskiego [W.P. nr 61]. Ach te szyneczki ze słoninką wiszące na hakach.
Na obóz harcerski chyba w 1947r lub 48 do Siedlęcina /Jeleniej Góry kupiłem połeć szynki z dokładką od mistrza po znajomości, bo z Wojtkiem i jego siostrą chodziłem do Szkoły Ćwiczeń. Bochen chleba dostawaliśmy na stacji. Jechaliśmy wagonami bydlęcymi. Spaliśmy i siedzieliśmy na słomie.
Kilkadziesiąt metrów dalej na wprost ulicy Sienkiewicza był sklep myśliwski Lufta i mleczarnia [W.P. nr 65]. Wracając do Cmentarnej po prawej stronie blisko Toruńskiej był sklep spożywczy [W.P. nr 38/40] MHD (dłużej otwarty) a PSS (krócej były otwarte). Po przejściu ul. Toruńskiej znowu jesteśmy u Zytanek na barszczu.