M. R. WITANOWSKIZAMEK KRÓLEWSKI W PIOTRKOWIE SIEDZIBĄ TOWARZYSTWA KRAJOZNAWCZEGO
Wyjeżdżając dawniej bramą Wolborską poza warowne mury Piotrkowa i przeprawiwszy się szczęśliwie przez niezbyt wygodny most na rz. Strawie, stawał podróżnik w obliczu potężnego zamczyska, otoczonego fosami napełnionemi wodą oraz okopami ziemnemi, umocnionemi jeszcze ostrokołem. Leżał więc zamek Piotrkowski zdala od miasta, w jego dzielnicy wschodniej zw. Jurydyką, pomiędzy przedmieściem Arcybiskupiem a Wielką Wsią, stanowiącą uposażenie Piotrkowa. Na zamku panował starosta, w imieniu królewskiem sprawując swoją „grodową" - władzę nad szlachtą. Początek tego zamku zakrywa pomroka wieków, tradycja jedynie głosi, że zbudował go Łokietek w miejscu od natury obronnem, gdy z jednej strony rz. Strawa, z drugiej głębie Bugaju, stanowiły niedostępność warowni. Miał ją wykończyć król Kazimierz Wielki, oryginalna ta jednak budowla, w niczem do Kazimierzowskich zamków nie jest podobną1). Wystawiona w czworobok, bez podwórza, pierwotnie na wysokość trzech pięter, pozbawiona była okien na parterze, aby ułatwić obronę. Dla swego kształtu wyniosłego, gmach ten panujący nad przedmieściem, zwano powszechnie w XV i XVI wieku, „wieżą” i tak zowią go też współczesne diarjusze sejmowe i kroniki. Mury te nie mogą pochodzić z XIV wieku, albowiem wówczas nie używano już murów tak grubych. Grubość ścian zamku Piotrkowskiego wynosi dwa i pół metra, a u podstawy nawet do trzech metrów, gdy inne mury z epoki kazimierzowskiej, mają zazwyczaj po 90 cm.
Zamek piotrkowski w czasie odnawiania Fot. W. Witanowski Jest jeszcze inna znamienna cecha, wskazująca, że mamy przed sobą zabytek najdawniejszego budownictwa polskiego. Zamek ten wzniesiono z cegły palonej, z użyciem głazów granitowych do wysokości piętra, oraz ciosów w narożnikach. To stawianie ścian zewnątrz i wewnątrz z cegły i ciosów surowo powstawianych, jest jedną z najważniejszych właściwości sztuki polskiej epoki piastowskiej. System ów nastąpił u nas po okresie stylu romańskiego, a wprowadzili go do budownictwa polskiego dopiero Cystersi w XIII wieku. Istnieje dotąd podanie wśród ludu nad Pilicą, że kamień do tych murów brano z góry Czartoryć, a robotnicy wznoszący zamczysko Piotrkowskie, mogli mieć gotowy wzór w budowlach sąsiedniego opactwa cysterskiego w Sulejowie. Wymiary też użytych tu cegieł są prawie te same, co i w najstarszych gmachach ceglanych Krakowa z XIII wieku, gdyż wynoszą na wysokość 9, na szerokość 13 i na długość 127 cm.(?), gdy według wymiarów Z. Hendla ściany kościoła Dominikanów krakowskich posiadają cegły wielkości 9-13-128 cm.(?) 2). Wiązanie cegły zamkowej typowo słowiańskie: jedna „głowa” na dwa „wozy”. Cegły tu i owdzie czarne, warstwa zaprawy wapiennej niezwykle gruba, bo dochodzi 2 do 3 cm. Ciemniejsze te cegły, wynik silniejszego wypalenia materjału, trafiają się na tle murów przygodnie, nie ułożone jeszcze w deseń, jak to widzimy na ceglanych gmachach XIV i XV wieku. Wszystkie przytoczone tu szczegóły dowodzą, iż stoimy wobec zabytku gotyckiego, sięgającego początkiem swym conajmniej XIII wieku. Plan zamku Piotrkowskiego w przekroju poziomym, jest to przybliżony kwadrat, gdyż ściany południowa i północna wykazują po 21 metrów, a wschodnia i zachodnia mają tylko po 19 m. Z powodu tego wydłużonego nieco kształtu, ściana południowa posiada 4 okna „dwoiste”, gdy wschodnia i zachodnia ma ich tylko po 3. Ten podstawowy kwadrat, przepołowiony jest cztery razy na swych bokach, wytwarza zatem podstawowo cztery kwadraty mniejsze dla tyluż przestrzeni murami zamkniętych. Widzimy stąd, że mamy to pierwowzór architektury kamiennej, oparty na pierwowzorze jeszcze dawniejszym, zapożyczonym z budownictwa drewnianego. Kształt budowli tak zespolonej miał u nas miano osobne. Jest to tak zwany pospolicie „czworak”, będący tłem dla rozwoju architektury świeckiej w całej Polsce 3). Zamek średniowieczny, jedynie dla obrony przeznaczony, posiadał zwykle wieżyczkę, jedną lub kilka, które były ostatecznem schronieniem załogi wrazie niebezpieczeństwa. Zamek Piotrkowski stanowiący pierwotnie rezydencję czyli pałac królewski, baszt nie posiadał; jeżeli istniały to tylko w formie wykuszów u szczytu, wysunięte o tyle, aby można z nich było ostrzeliwać ściany krzyżowo. Domyślamy się ich istnienia z rysunku XVII wieku w dziele historjografa szweckiego Puffendorfa oraz ze starego planu drugiego pietra zamkowego, gdzie widoczne są rozpoczynające się tam schody ukryte w grubości ściany północnej, tuż obok głównej klatki schodowej, a prowadzące zapewne nie tylko do tych wieżyczek lecz i na dachy zamkowe. Tak wyglądał zamek Piotrkowski za panowania wielkiego króla Kazimierza. Gdy straszny pożar w 1516 r. nawiedził Piotrków, tak iż według opowiadania Bielskiego: „cokolwiek było miasta w obrębie murów warownych, wygorzało wszystko do szczętu”, klęsce ogólnej uległ i zamek leżący za rzeką. Król Zygmunt Stary przyczynił się wówczas hojnie do podźwignięcia z ruin zamczyska. Człowiek wykwintnej kultury, lubował się we wspaniałych budowlach, do których upiększenia sprowadzał chętnie artystów z Włoch, ojczyzny sztuki Odrodzenia. Z jego polecenia przybył z Krakowa, gdzie zajmował się odnawianiem Wawe1u, „Maestro Bartholo di Lucca Berecci Florentino”, zw. u nas Bartłomiejem Bereczym. Mistrz włoski miał zadanie wielce ułatwione przy odbudowie jego staraniom powierzonego zamku Piotrkowskiego. Polegało ono na przybraniu kształtem sztuki klasycznej, tych wszystkich pierwiastków, jakie znalazł tkwiące w architekturze piastowskiej gmachu. To też zastawszy tutaj ściany czołowe z czasów Kazimierza W., odpowiadające sztuce wojennej średniowiecza, corychlej przemienił je na attyki o charakterze staro-włoskim. Z owej to właśnie epoki znamionującej przejście od struktury ostrołukowej do renesansu, pochodzą dotąd częściowo zachowane ozdoby zamku piotrowskiego, które śmiało zaliczyć można do przedniejszych kreacyj artystycznych owych czasów. Nie biorą one jeszcze rozbratu z gotykiem, lecz jednoczą go z owemi motywami estetycznemi, które tak majestatycznie zakwitły na włoskiej ziemi w postaci sztuki odrodzenia. W ornamentacjach odnowionego wówczas zamczyska spostrzegamy, że gotyk i renesans wzajemnie się tu wspomagają. Szczególniej widzimy to w artystycznych proporcjach jakie posiadają okna z otokami i węgary drzwi rzeźbione misternie w piaskowcu. Linje i profile tych rzeźbień są gotyckie, pełno splotów jednołukowych i linji poziomych; dawna lotność zniknęła z nich. Przyczółki okien, zwłaszcza górnych pięter - dziś zniszczone - są już renesansowe, prawie klasyczne, z wielkim zasobem, bogactwa form i linij. Przepyszne w rysunku i profilowaniu, pod względem artystycznym przewyższają podobne zabytki widziane na zamku wawelskim i w bibljotece jagiellońskiej w Krakowie. Zdaniem F. Martynowskiego, przedstawiają one zjawisko stylowe znane w Italji pod nazwą „cinquecento” - a w Polsce reprezentują wczesny renesans, na przełomie gotyku rozkwitający w pierwszych latach XVI stulecia.
Ukończenie tej odnowy zamku Piotrkowskiego, zbiega się z pokwitowaniem w Krakowie 1521 r., Andrzeja Dunina z Prawkowic, starosty brzezińskiego i bolesławskiego, z dochodów i wydatków poniesionych z powodu „pro aedificatione turris Pyotrkoviensis" 5). Odtąd nie tylko zewnętrzna postać zamku imponowała przechodniom: o przepysznem urządzeniu jego wnętrza, zeznaje współczesny pisarz niemiecki Herberstein, bawiący tu w czasie sejmu za króla Zygmunta I 6). Tak wytwornie ozdobiony zamek, ubezpieczały wały ziemne ciągnące się wokoło fosy napełnione wodą, przez które rzucony most na łańcuchach, stanowił od strony północnej jedyny dostęp. Wspomina o tem lustracja starostwa, dokonana w r. 1569 na zlecenie królewskie. Powiada ona: „przy Wieży na przykopie jest 18 kramnic” czyli ław drobnych handlarzy, dla czego i plac przed zamkiem nazywano czasem „kramnice”, a ulicę biegnącą naprost zamku, wzdłuż Strawy, jeszcze w XVIII wieku zwano „Na ławach". W odnowionej postaci przetrwał zamek Piotrkowski aż do połowy XVII stulecia, stąd na drzeworycie zdobiącym dzieło wspomnianego już Puffendorfa, dokładnie rozpoznać można jego architekturę, renesansowe szczyty a nawet wały ziemne, któremi do wysokości pierwszego piętra był otoczony. Nadeszły smutne czasy pierwszego najścia Szwedów. Zamek wraz z miastem podwakroć zajmowany przez nieprzyjaciół i tyleż razy odbierany siłą na Szwedach, uległ strasznemu spustoszeniu. Odzyskał go ostatecznie Stefan Czarnecki, wojew. ruski, za co król Jan Kazimierz obdarzył go w r. 1657 starostwem piotrkowskiem. Uważając on, że zamek stojący za murami miasta góruje nad okolicą, a przez to może ułatwić wrogom zdobycie Piotrkowa, rozkazał zburzyć najwyższe piętro, ogołocić go z wałów i wszelkiej obrony. Po przejściu tej burzy wojennej, zesłani tu w r. 1659 lustratorowie znaleźli: „zamek częścią do Szwedów, częścią od JMPana Wojewody ruskiego propter fortificationem funditus zniesiony i zrujnowany". Stan takiego opuszczenia trwać musiał długo, skoro dopiero w r. 1670 ówczesny starosta Michał Warszycki, zamek częściowo odnowił pokrywając go piramidalnym dachem. Pamiątką tego odnowienia są herby Abdank, starosty, umieszczone nad wejściami do górnych komnat. Odtąd potężne mury zamczyska, choć poczerniałe od starości, stałyby niewzruszenie dotychczas, gdyby nie pożar, który w r. 1865 nawiedziwszy tę dzielnicę miasta, nadwątlił ściany jego. We trzy lata później, przy ogólnem porządkowaniu rumowisk, z rozporządzenia gubernatora piotrkowskiego Kochanowa, zburzono jeszcze jedno piętro i pokryto gmach płaskim dachem, zmieniając przez to górującą dotąd nad miastem budowlę, na zwykłą, pospolitą kamienicę. Umieszczenie na dole cerkwi prawosławnej, a w całym gmachu koszar wojskowych, dopełniły miary zniszczenia. Wandalizm to niesłychany, tym dla nas boleśniejszy, że przecież zamek ten należał niezaprzeczenie do najhistoryczniejszych budowli w kraju. Bo wszakże te mury były widownią niejednego zdarzenia, które rozgłośnym i:chem rozległy się w całej ojczyźnie naszej. Że wspomnę choćby ową uroczystość hołdowniczą, kiedy to skruszona przez Jagiełłę potęga krzyżacka pod Grunwaldem, tu, u stóp tronu jego następcy Kazimierza, korząc się prosiła o „orędownictwo i opiekę nad Zakonem”. Z murów tego zamku wyszła elekcja czterech Jagiellonów: tu Jan Olbracht, tu Aleksander, tu wreszcie obaj Zygmuntowie odebrali de facto swoje królewskie namaszczenie. W czasie wojny światowej, z chwilą przejścia tej części kraju pod okupację austryjacką , najeźdźcy rozkwaterowali w zamku oddział samochodowy. W podziemiach złożone zapasy benzyny, w razie pożaru mogły spowodować ruinę tak pamiątkowych zabudowań. Na groźne to niebezpieczeństwo zwróciło uwagę miejcowe Tow. Krajoznawcze, a korzystając z chwilowej bytności w Piotrkowie generał-gubernatora Liposzczaka, przedstawiło mu prośbę o usunięcie załogi i oddanie zamku Towarzystwu na cele kulturalno - oświatowe. Żądanie to przychylnie zostało przyjęte i rozporządzeniem oficjalnym 1918 r., były zamek królewski powierzony został naszemu Towarzystwu w opiekę i użytkowanie. Rząd polski rozporządzenie to potwierdził. Odtąd prowadzona stała konserwacja gmachu pozwoliła Zarządowi Oddziału Piotrkowskiego umieścić tu na stałe swoją siedzibę, oraz wprowadzić do górnych komnat swoje zbiory muzealne.
1) Sobieszczański podaje r. 1362 jako datę założenia, niczem jej nie dowodząc. Tyg. Ill. III 80). 2) T. Wojciechowski „Katedra Krakowska” str. 222 - 3, 126 - 7. 3) Zubrzycki. , „Utwór Kształtu” 194, 202. „Styl Zygmuntowski”, str. 26. 4) L. Rzeczniowski: „Odrzwia i węgary okien w zamku Piotrk.” „Tyg. Ill.” 1864 str. 239. „Kłosy” 1868 str. 177. Martynowski: „Star. Polska” I 259. 5) „Metr. Kor.” Ks. Kancler. 37, 217. 6) „Tyg. Illustr.” 1863 III str. 81.
Artykuł: "Zamek królewski w Piotrkowie siedzibą Towarzystwa Krajoznawczego" |
|||||