Nagrobek Kańskich
„Za zasługę poczytujemy panu Cenglerowi, że wprowadzić się stara realny żywioł w sferę, która dotąd naśladownictwem ślepem, rutyną i manierą żyła. Jego dzieciaki […] robią prawdziwe wrażenie, nie mające nic wspólnego ze sztywnemi cyprysami i plastyczną draperyją płaczki piastującej urnę, lecz tchnące powietrzem ojczystych kurhanów, rzewnem uczuciem jakiem i artysta umiłował swój przedmiot” – pisał w 1875 r. redaktor „Opiekuna Domowego. Pisma dla rodziny” [nr 21, s. 329].
Faustyn Cengler, rzeźbiarz klasy europejskiej, zrealizował w Piotrkowie – wespół z uczniami – dwa nagrobki. Pierwszy – Adeli z Szerszeńskich Burghard (zm. 1872 r.) odnajdujemy w kościele farnym. Drugi – Wandzi, Ludwika i Stefana Kańskich (zm. 18 VIII 1873 r.) na starym cmentarzu. To właśnie realizacje związane z dzieciństwem – jak zaznaczono w cytowanej powyżej recenzji – przyniosły rzeźbiarzowi największą sławę. Cengler „odkrył dzieciństwo”; nagrobki jego dłuta są dla rzeźby niczym Treny Kochanowskiego dla literatury.
Rodzeństwo Kańskich zmarło – w tym samym dniu – na cholerę. Pogrążony w żalu ojciec – Jordan – zamówił wapienną rzeźbę u Cenglera, przesyłając mu fotografie całej trójki. Rzeźba – niezwykle realistyczna – wysoka jest na 160 cm. Postacie są pełnoplastyczne, odziane w szaty z mocno zarysowanymi draperiami. Bardzo dynamiczne. Twarze ich godzą się z losem; choć znać po nich smutek, z ufnością przekraczają bramę wieczności. Unoszą się; dwójka starszych podtrzymuje trzecie, przyciskające do piersi krzyż. Rodzeństwo umieszczone jest na półkuli oplecionej przez skrzydlatego smoka (symbol cholery) [zob. J. Orżyński, Rzeźba dzieci, „Spotkania z Zabytkami”, nr 9 (2001), s. 24]. Angaż Cenglera nie był przypadkowy. Z innych jego realizacji „dziecięcych” wymienić należy bowiem nagrobki: Apolonii Ranickiej, Jadwigi Leśniewskiej, rodzeństwa Bohuszów i Tyrchowskich (Warszawa), dzieci Solingera (Radom), Matuszewskiej (Międzyrzecz), rodzeństwa Domaradzkich (okolice Żytomierza) oraz Łapickich (Hancewicze nad Berezyną). W 1875 r. modele gipsowe siedmiu rzeźb Cenglera wystawiono w Towarzystwie Zachęty Sztuk Pięknych w Warszawie [zob. „Kłosy”, nr 526 (1875), s. 72]. Przyjęto je „z upodobaniem”, za wyjątkiem Cypriana Godebskiego, który określił wystawę mianem „rzezi niewiniątek”. Omawiane nagrobki uznać należy za mistrzostwo artystyczne. Cengler uzyskał bowiem wyborny efekt przy wykorzystaniu maksimum dostępnych środków technicznych.
Mariusz Furman
Więcej o życiu i twórczości Faustyna Cenglera
|
||